[Inwentaryzacja w LP] Wrażenia z Polski NW
Czeslaw Holdynski
hold w uwm.edu.pl
Czw, 20 Wrz 2007, 00:47:42 CEST
Szanowni dyskutanci od Natury 2000 w LP,
utożsamiam się z wszystkimi uwagami (tekstemi), które przeczytałem a szczególnie Pawła Pawlaczyka z 18.09. i Wł. Danielewicza, nie będę się więc powtarzał i potwierdzam że w RDLP Olsztyn było (jest) podobnie. Dla mnie to było wielkie doświadczenie pod każdym względem:
uświadomiłem sobie jak różna jest wiedza przyrodnicza personelu zatrudnionego w ALP, jak niewiele wiedzą z fitosocjologii lub siedlisk przyrodniczych ale inaczej rozumianych niż siedliska leśne, jak wiele jest nieodkrytych, ciekawych miejsc, jak różne "podejścia" miały poszczególne Nadleśnictwa do inwentaryzacji, jak wielce nieodpowiedzialna jest "góra" LP przekazując informacje, oprogramowania w ostatniej chwili i rządając raportów "na wczoraj". Ale dosyć narzekania. Najogólniej "akcję" uważam za pożyteczną i w zależności od solidności podejścia nadleśnictw do inwetaryzacji, zaangażowania lub braku ekspertów, którzy przynajmniej przejrzeli na papierze wyniki inwentaryzacji, (bo z udziału w pracych terenowych ekspertów w skali całego kraju być może skorzystało 10% nadleśnictw ) ogólną wiarygodność inwentaryzacji w poszczególnych leśnictwach oceniam od 40 do 90%. Te 90% to ideał bo nawet najlepszemu ekspertowi w tym tempie pracy coś musiałoby umknąć lub sam nie wiedziałby co z danym wydzieleniem "zrobić". Pomijam tutaj problem doboru ekspertów, ich wiedzy, indywidualnych interpretacji, praktyki terenowej itp.. Szkoda, że wcześniej ,na początku "akcji" nie pomyślano o spotkaniu (seminarium) na którym "uczeni" zaangażowani w inwentaryzację wraz z ALP nie uzgodnili "prawie" jednakowych stanowisk w odniesieniu do niektórych siedlisk. Z tego też powodu najwięcej nieporozumień będzie z "lasami brzozowymi", które jestem przekonany ,są bardzo różnie interpretowane nawet przez uczonych i nie wszyscy dostosowali się do interpretacji jak w podręcznich "naturowych". Zapewne przeszacowane będą buczyny zamiast grądów z bukiem, dąbrowy zamiast grądów z dębem a już swoistym ewenementem jest uznawanie przez leśników olsów (Ribo nigri-Alentum) za łęgi i odwrotnie. Przyznam, że w każdym leśnictwie gdzie miałem czas i okazję weryfikować w terenie (przynajmniej wyrywkowo) problem ten powtarzał się (mimo dosyć solidnego szkolenia, które w RDLP Olsztyn miało miejsce w lutym (teoretycznie) i warsztatów terenowych w pełni wegetacji. O wszystkich siedliskach nieleśnych już nie wspomnę, bo jest to niekiedy pierwsze zderzenie leśników z tą wiedzą. Po długich perswazjach udawało się wytłumaczyć, że w rozumieniu siedlisk naturowych tzw. bagna mogą mieć kilka kodów, ważne jest jednak, że jeżeli będą tam nawet pomyłki to przynajmniej "wyprostowana" jest ich ewidencja. Prawda jest taka,że niekiedy 80% "bagien" nie istnieje, co świadczy o głąbokim deficycie wody w lasach. Nieporozumieniem będą także siedliska świeżych łąk ekstensywnych, bo ich interpretacja w skali kraju będzie dosyć dowolna. Będzie tak,że w jednym Nadl. zaewidencjonuje się bardzo dużo w w innym nie będzie żadnego wydzielenia. Nie należy się także spodziewać się większej ilości siedlisk napiaskowych i muraw ponieważ realia są takie, że są one zalesione lub występują w lasach fragmentarycznie. Jedno jest pewne jednostki LP, które problem potraktowały poważnie wykonały względnie dobrą robotę i nie jest ich winą, że tempo szaleńcze, że nie tego ich uczyli, że ważniejsze zadania mieli niekiedy do wykonania, a bywało, że nie mieli z kim nawet konsultować się. Obawiam się jednak, że tam gdzie robotę wykonali urządzeniowcy z BUL-u nasze wyniki będą niestety, w wielu miejscach rozbieżne.
To co napisałem to tylko niewielki fragment mojego praktycznego doświadczenia "z przygodą" pt. inwentaryzacja w LP pn-wsch. Polski.
Czesław Hołdyński
----- Original Message -----
From: K&M Ziarnek
To: InwentaryzacjaLP w kp.org.pl
Sent: Wednesday, September 19, 2007 9:39 PM
Subject: [Inwentaryzacja w LP] Wrażenia z Polski NW
Krótko o wrażeniach z udziału w weryfikacjach w czterech nadleśnictwach (Goleniów, Łobez, Dobrzany, Połczyn - NW Polska):
1) Algorytmy - no cóż - porządkowanie zróżnicowania środowiska przyrodniczego za pomocą programu komputerowego opierającego się na kilku zmiennych to była rzecz karkołomna. Ale pozwoliła wystartować, stworzyć układ odniesienia i za to dzięki. Zakładam, że było minęło i teraz układem odniesienia będą wyniki inwnentaryzacji.
2) Metoda - W każdym Nadleśnictwie przeprowadziłem szkolenia-warsztaty. Była prezentacja, pogaduchy, po każdym siedlisku lub grupach podobnych - leśniczowie i podleśniczowie wrysowywali na mapy ich występowanie w swoich leśnictwach. Z mapami, fotoprzewodnikami i wynikami pracy algorytmów przygotowywali następnie ostateczne zestawienia siedlisk. W międzyczasie odbyła się druga sesja warsztatów - terenowa - podczas której wyjaśnialiśmy sobie powtarzające się sytuacje problemowe. Potem odbyła się inwentaryzacja terenowa i po tym wszystkim, opracowane wyniki przekazane zostały do weryfikacji.
3) Ocena pracy leśniczych - jak to z ludźmi - różnie było. W każdym nadleśnictwie trafił się jakiś pasjonat, paru zaraziło się problematyką przyrodniczą przy okazji tego projektu, zaczęli oznaczać rośliny itp., wielu inaczej spojrzało na las. Warsztaty, spotkania i konieczność oceny swojego lasu pod kątem zasięgu i stanu siedlisk cennych, występowania martwego drewna, wszystko to pozwoliło wejść trochę w skórę przyrodników. Nigdy chyba dotychczas tak intensywnie i tak długo nie zajmowali się patrzeniem na las jak na obiekt przyrodniczy przekształcony przez nich tak lub siak. Jestem pewien, że w wielu leśniczych zostanie z tego wiele dobrego.
Mimo szkoleń, analizy danych z SILP, rzetelnej penetracji terenu - błędów i braków było zwykle sporo. Choć wszystko bylo mocno zróżnicowane w poszczególnych leśnictwach. Zwykle młodsi leśniczowie radzili sobie lepiej, starsi gorzej (atutem młodych była świeża wiedza ze szkół, ale też brak uprzedzeń do tego typu prac i entuzjazm).
Żałowałem, że podczas szkoleń wspominałem o świetlistych dąbrowach - akcentując to, że w zasadzie tu ich nie będzie spowodowałem, że każdy leśniczy chciał mieć taki rarytas i inwentaryzowali... Poza tym było często ciężko z rozróżnianiem zestawów: buczyna żyzna - kwaśna - grąd oraz łęg - oles. Zwykle jednak w uzasadnionych przypadkach, takich gdzie rzut monetą jest równie dobrym rozwiązaniem jak i konsylium ekologów. Rzadko zdarzał się leśniczy, który swymi diagnozami "pojechał po bandzie" albo w ogóle, gdzieś nie wiadomo gdzie.
Oczywiście były problemy z oceną stanu i klasyfikowaniem siedlisk (co jest jeszcze "C" i można zinwentaryzować, a co jest do "D"...). Złapałem sam siebie na tym (później wyszło mi, ze leśniczowie robili tak samo), że tam, gdzie lasy były byle jakie - uznawało się za "C" coś, co w kompleksach dobrze zachowanych lasów było uważane za już nie podlegające inwentaryzacji. To z pewnością ma jakieś uzasadnienie psychologiczne.
Największą niejasność mam w temacie łąk (zresztą to chyba największa dla mnie zagadka związana z N2000).
Zrobiliśmy inwentaryzację/weryfikację jak metodyka chciała - wrzucając prawie wszystko do tzw. łąk świeżych, ale...
Gdy leśnicy pytali po co to wszystko, odpowiadałem, że oczywiście po to by dokładnie było wiadomo, kto i w jakim stopniu będzie winien temu, że za parę lat w miejscu A-klasowej buczyny będzie rósł młodnik świerkowy. Było śmichu-chichu, że miejsc w więzieniach dla leśników nie starczy. No ale to nie nasze zmartwienie, a duralex sed lex, czy coś takiego.
Pozdrawiam
Krzysiek Ziarnek
------------------------------------------------------------------------------
_______________________________________________
InwentaryzacjaLP mailing list
InwentaryzacjaLP w kp.org.pl
http://www.listy.eko.org.pl/cgi-bin/mailman/listinfo/inwentaryzacjalp
-------------- następna część ---------
Załącznik HTML został usunięty...
URL: http://www.listy.eko.org.pl/pipermail/inwentaryzacjalp/attachments/20070920/ad406e8c/attachment-0001.htm
Więcej informacji o liście dyskusyjnej InwentaryzacjaLP